Justynę Bacz znają miłośnicy „Sceny piętro wyżej” z jej udziału w koncertach przez nas organizowanych, a zwłaszcza z pokazywanego u nas wielokrotnie (pierwszego autorskiego dzieła naszej sceny) „Koncertu umarłych poetów”. Interpretowała w nim z niezwykłą muzykalnością i wyczuciem stylu piosenki: Jacquessa Brela, Georgessa Brassensa, Barbary i Bułata Okudżawy. Ponadto występowała w SDK w koncertach „Barbara Dama w Czerni” z piosenkami Barbary, „Bulwar którym odszedł czas” z pieśniami Georgesa Brassensa. Jak łatwo zauważyć piosenka francuska i czasem rosyjska to to dwie planety, wokół których krąży talent Justyny Bacz. To samo wynika z dossier artystki, w którym aż roi się od nagród głównie na festiwalach piosenki francuskiej. Świadczą o tym również jej występy we Francji. Nic w tym dziwnego, artystka bowiem jest absolwentką Instytutu Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego sekcji języka francuskiego i jak podejrzewam swe zainteresowanie odpowiednią filologią wynika z jej podziwu dla piosenek tworzonych we Francji. I oto teraz pojawia się na rynku płyta z piosenkami pisanymi dla Justyny. Cieszy mnie to ogromnie, gdyż jej ciepły styl wykonawczy wsparty ogromną kulturą muzyczną na to zasługuje. Raduje mnie jeszcze bardziej to, że dobór repertuaru na płytę jest po pierwsze zgodny z trendem wspieranym przez „Sceną piętro wyżej”, gdzie piękny tekst jest na pierwszym miejscu, a po drugie, że wykonawczyni pozostaje wierna swym zamiłowaniom. Pisane dla niej teksty niosą w sobie ducha literackiej pieśni francuskiej, która zawsze była bliska memu sercu przez swą bezkompromisowość, jak choćby piosenki Brela, Brasensa, czy Treneta.

Nie ma na płycie tekstów błahych. Wszystkie zasługują na uwagę i godne są tego, by się w nie wsłuchać. Są też dwie śpiewane po francusku, jak sądzę rarytas dla znających ten język, a do których literackości nie mogę się odnieść, bom (aż wstyd się przyznać) nie francuskojęzyczny. Darujmy sobie me niezręczne tłumaczenie dlaczego. Spośród wielu pięknych pisanych po polsku piosenek zachwycił mnie otwierający płytę utwór autorstwa Jana Jakuba Należytego „Herbaciany romans”. Cóż za wyczucie klimatu połączone z wirtuozerią słowną. I nie wiadomo, co bardziej zniewala: czy temat ciągniony przez autora z ogromnym smakiem i humorem wobec smutnej sytuacji, czy doskonały warsztat literacki. Choćby dla tej piosenki warto było nagrać płytę, by jej odbiorca mógł tego posłuchać.

Pod względem muzycznym płyta jest śliczna, gdyż aranżacje jak też kompozycje Mariusza Dubrawskiego podkreślają literackość pieśni, z którymi muzyka ma okazję obcować. Skład zespołu również budzi szacunek. Na pierwszym planie pozostaje jednak Justyna Bacz ze swą ujmującą interpretacją pięknych poetyckich piosenek.